wtorek, 5 czerwca 2012

Słaby koncert Sokoła... nie jest możliwy [relacja]

Takie odniosłem wrażenie po Showcase PROSTO w ramach Warsaw Music Week. Gdyby nie to, że akredytka załatwiona, to bym pewnie dupy z domu nie ruszył tego wieczora. I ominąłby mnie TAKI  koncert.

Event w Proximie rozpoczął się o 22.00 godzinnym występem VNM-a, dla którego był to trzeci koncert trzeciego kolejnego dnia i... to było widać/słychać. W przypadku Tomka nie mogłem uciec od porównań z gigiem sprzed dwóch miesięcy w Urban Garden. Nadal niestety ostały się te nieszczęsne podkłady przy partiach śpiewanych. Brakowało też gości, którzy byli mocnym punktem poprzedniego, warszawskiego koncertu rapera. Momentami ciężko było w ogóle zrozumieć, co rapuje VNM. Okej, zmęczenie. Ale w takim razie zawsze tę trasę koncertową można lepiej rozplanować, aby być w pełni formy. Just sayin'. Tym, co zdecydowanie ratowało ten występ, było świetne zachowanie publiki. Liczba ludzi i kapitalna energia, jaką dawali Venomowi, to były jedne z rzeczy, których wtedy w Urban Garden mi zabrakło. Tomek też w fajny sposób starał się tę energię odbijać z powrotem do zgromadzonych fanów i za to szacun. Była jeszcze jedna wyjątkowa rzecz tego dnia: Weekend wykonany przy zgaszonych światłach, a włączonych zapalniczkach oraz telefonach. I pełnej, śpiewającej sali. Naprawdę mistrzowski klimat, którym VNM swój koncert zakończył.

To, co się działo później, mogę określić tylko w jeden sposób: Sokół dał mega profesjonalny show. Człowiek miał wrażenie, że absolutnie wszystko jest na swoim miejscu. Od zachowania scenicznego Wojtka Sokoła i tego, jak na każde Jego słowo reagowała żywo publika, aż po wykonanie giftów w postaci plakatów, nalepek i płytek, które dostawał każdy przy wyjściu. W ogóle rap Wojtka i śpiew Marysi to świetny koncertowy układ. Zestawienie, w którym ani jedno, ani drugie nie jest tylko "wypełniaczem", ale naprawdę integralną częścią każdego utworu. Jest zatem na koncercie czas dla tych fanów, którzy dopatrują się fenomenu płyty "Czysta Brudna Prawda" w wokalu Marysi Starosty, jest czas i dla tych, dla których to nadal Sokół jest tą główną osią sprawczą. Jest to wspaniały kontrast - z jednej strony zdecydowany, nieprzebierający w słowach Sokół, a z drugiej piękna Marysia, u której wypowiedzenie choć jednej "kurwy" brzmi totalnie surrealistycznie i w ogóle wydaje się wbrew Jej naturze. Podczas samego gigu w Proximie oboje jednak wielokrotnie podkreślali, że w skład koncertowego zespołu wchodzą także Hades jako hypeman oraz DJ-e: Deszczu Strugi oraz Kebs. Jakże różniło się to od występów, gdzie o niektórych osobach wspomina się tylko na początku i końcu koncertu. Tu było to podkreślane na każdym kroku - działanie godne podziwu. Jeśli już miałbym szukać jakiegoś słabszego momentu koncertu, to były to chwile, kiedy pałeczkę przejmował Hades. Dostał czas, żeby zaprezentować jakieś 4 numery ze swojego ostatniego albumu. Fakt, że to jednak nie ten poziom oraz że publika też nie była do końca z tym materiałem obeznana, sprawił, że sam koncert na chwilę stracił na tempie. Ale, tak jak już mówiłem, nie był to przecież koncert pt. Wojtek Sokół Solo. Setlista w przypadku szefa PROSTO także była świetnie dobrana - wiadomo, że daniem głównym był materiał z płyty z Marysią, ale nie mogło zabraknąć największych hitów WWO jak Każdy Ponad Każdym czy Damy Radę. Co ciekawe, cały występ był także transmitowany na youtubie - Sokół pod kątem internetu jest bardzo na czasie, ale o tym może kiedy indziej. Oprócz tego, był oczywiście wymagany bis, był crowdsurfing w wykonaniu Wojtka, a na koniec było jeszcze gromkie "dziękujemy" od publiki. Sokół długo pracował, żeby znaleźć się w tym miejscu, w którym jest teraz, i dawać właśnie takie występy na żywo. W hip-hopowym rzemiośle koncertowym ociera się o perfekcję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz